Perełki z garażu Doma Toretto

Szybkie samochody, piękne widoki, instalacja nitro i adrenalina… Cóż więcej potrzeba miłośnikowi motoryzacji? Wszystko to (oraz przeogromną liczbę uroczych absurdów) dostarcza od lat filmowa
Szybkie samochody, piękne widoki, instalacja nitro i adrenalina… Cóż więcej potrzeba miłośnikowi motoryzacji? Wszystko to (oraz przeogromną liczbę uroczych absurdów) dostarcza od lat filmowa seria “Szybcy i wściekli”. Niestety, śmierć Paula Walkera zamyka pewien rozdział cyklu, ale nieoficjalnie mówi się, że planowane są kolejne produkcje spod znaku akcji i prędkości.



Na gry sygnowane marką “Szybkich i wściekłych” najlepiej spuścić zasłonę milczenia. W 2006 roku zadebiutował tytuł “The Fast and Furious”, który zebrał bardzo przeciętne oceny. Już totalnym dnem okazał się “Fast and Furious: Showdown”; koszmarna grafika i dramatyczny model jazdy zakwalifikowały tę pozycję do jednej z najgorszych gier wyścigowych wszech czasów. Najpewniej najdroższa w produkcji okazała się licencja na wykorzystanie znanej filmowej marki.



Tym razem ktoś postanowił zrobić to dobrze. Zamiast tworzyć grę od zera, postanowiono podczepić się pod znaną i lubianą serię wyścigową, czyli „Forzę”. Biorąc pod uwagę fakt, że w filmach podejście do realizmu jest dosyć umowne, wybór padł na “Forza Horizon 2”. Z połączenia tych dwóch czynników powstał “Forza Horizon 2 Presents Fast & Furious” – niezależny dodatek, który do niedawna był dostępny zupełnie za darmo, a teraz trzeba wysupłać na niego prawie 35 złotych w wersji na konsolę Xbox One. Pytanie tylko, czy warto?

Fabuła nie wstrząsa, ale w grze wyścigowej to sprawa trzeciorzędna. Jako zwycięzca festiwalu Horizon zostajemy zatrudnieni przez Teja (w tej roli raper Ludacris) do zdobycia jedenastu samochodów potrzebnych jego ekipie. Dziwnym trafem okazuje się, że są to auta dobrze znane całej filmowej serii. Oczywiście, podejmujemy się tego zadania.



Przed nami kilka godzin jazdy i ścigania się po dobrze znanym z “Forza Horizon 2” fragmencie Francji. Model jazdy nie zmienił się. Jest przyjemnie zręcznościowy. Szybko “wczuwamy” się w specyfikę kolejnych maszyn i efektowna jazda nie stwarza żadnych problemów. Niestety, twórcy całkowicie zrezygnowali z możliwości tuningu samochodów, dając nam od razu maksymalnie odpicowane fury. Nowością i jednocześnie jednym z symboli “Szybkich i wściekłych” jest nitro. Działa ono tak samo jak w innych grach. Po wciśnięciu przycisku na padzie auto dostaje kopa, a my zyskujemy przewagę na trasie. Co ciekawe, podtlenek azotu dostępny jest tylko podczas wyścigów. Zapomnijcie o wykorzystywaniu go podczas trybu swobodnej jazdy.

Zdobycie wszystkich jedenastu samochodów w grze to zajęcie na jakieś trzy godziny zabawy. Z reguły musimy wziąć udział w dwóch wyścigach albo wydarzeniu specjalnym w stylu pojedynku ze śmigłowcem. Zaprawieni w bojach wirtualni kierowcy nie znajdą tu dla siebie żadnego wyzwania.



Czy jest w ogóle sens inwestować w “Forza Horizon 2 Presents Fast & Furious”? Niestety nie. Do 10 kwietnia dodatek był dostępny za darmo i ci, którzy się na niego załapali, z pewnością nie będą narzekać. Teraz niestety trzeba wysupłać z kieszeni trochę pieniędzy. Choć miło jest przejechać się czarnym Dodgem Chargerem R/T rocznik 1970, Toyotą Suprą albo McLarenem P1, to jednak to niezależne DLC należy traktować jako interaktywną reklamówkę filmu oraz rozbudowane demo “Forza Horizon 2”. O wiele lepiej zainwestować w pełną grę i dokupić sobie DLC zawierające osiem maszyn znanych z kinowego hitu.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones